Najgorętszym dniem w Europie w historii meteorologii był 11 sierpnia 2021 r. Wówczas rekordową temperaturę powietrza odnotowano na włoskiej Sycylii, gdzie termometry w cieniu pokazywały 48,8 st. C. Fala upałów dała się we znaki także Hiszpanom i Grekom. W Grecji, gdzie temperatura sięgała 47 st. C, zaledwie w ciągu tygodnia, wybuchło blisko 600 pożarów. Subtropikalny antycyklon afrykański szalejący w sierpniu nad Europą nazwano Lucyferem. Nazwa wyżu jest bardzo wymowna i... taka właśnie ma być. Jak czytamy na portalu Twoja Pogoda, dzięki nadawaniu imion takim skrajnym zjawiskom, lepiej zapamiętujemy fakty z nim związane, w tym m.in. czas, w którym dane zjawisko miało miejsce czy też jego skutki. "Nauczyliśmy się łączyć zagrożenie z imieniem, co sprzyjać będzie ujednoliceniu danej nazwy i samego zjawiska, zarówno w wymiarze społecznym, jak i medialnym" - czytamy. "Czasem zdarza się, że przełomowe zjawiska pogodowe zapadają nam tak głęboko w pamięć, że czas dzielony jest np. na ten sprzed powodzi z 1997 roku i ten po powodzi" - zauważa Twoja Pogoda.
ZOBACZ TEŻ: Szpony diabła w podłódzkich lasach! Widzieliście coś takiego?
Meteorolodzy, wskazując m.in. na powyższe zalety, chcą by nazywanie skrajnych zjawisk atmosferycznych, stanowiło standard. Tym bardziej, że według klimatologów, gwałtowne zjawiska atmosferyczne, będą powtarzać się coraz częściej, jak szacują za 20-30 lat m.in. fale piekielnych upałów mogą być codziennością.